OBIADY CZWARTKOWE PALUCHY Z KMINKIEM I SOLĄ

Może te cudnej urody słone paluchy to nie jest danie obiadowe, ale przedstawienie wam ich akurat dzisiaj traktuje jak swego rodzaju protest. Bacznie obserwując świat,
a dokładnie naszą polską krainę mlekiem i miodem płynącą, zauważyłam dziwną tendencje żywieniową. Ostatnimi czasy raz po raz dochodzą mnie słuchy o niezdrowej żywności, która bezapelacyjnie pojawia się w naszych sklepach, z tym muszę się zgodzić i unikam jej jak ognia. Ale w wojnie z chemią, jak w każdej walce pojawia się paranoja i tu zaczyna się dla mnie niekończąca się litania pełna absurdów a mianowicie laktoza,gluten, kawa ,kakao i tak można by było wymieniać bez końca. Kontrą dla " szkodników" okazują się produkty, które mają pewną ściśle określoną charakterystykę, muszą mieć nie znaną najlepiej orientalną nazwę, być wegańskie i pochodzić z hiper ultra ekologicznego sklepu. Jak dla mnie 
w tym przypadku logika poszła w las, a kiedyś spotykała się
 żurkiem, kaszą ze skwarkami i maślanką i wszyscy byli szczęśliwsi, albo i nie bo takiej pewności nie mamy,ale jedno jest pewne byli zdrowsi.


OBIADY CZWARTKOWE PIZZA

Pizza jest jednym z tych dań na których myśl na mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech i nie dlatego tylko, że ma boski smak i łechta w przecudowny sposób moje kubki smakowe, ale również dlatego, że kojarzy mi z najwspanialszym sylwestrem w moim życiu. Były to jeszcze te niezapomniane i błogie czasy liceum, kiedy to poziom moich zdolności kulinarnych nazwałam bym zerowym, jednak ta świadomość nie zniechęciła mnie do eksperymentowania. Uprzednio konsumując serię  napojów wyskokowych, postanowiłam przejść do działania. Na początku szło mi całkiem dobrze, ale po wylaniu na podłogę całego sosu, zapchaniu ubikacji i spaleniu do granic możliwości  głównego rarytasu wieczoru doszłam do głębokich refleksji. Zrozumiałam, że gotowanie w tak błogim stanie i stworzenie w nim jeszcze do tego czegoś zjadliwego nie ma racji bytu, przynajmniej w moim przypadku.



URODOWE ŚRODY ODŻYWCZA MASECZKA NA WŁOSY

Nie wiem jak u was, ale u mnie zawsze po okresie zimowym z owłosieniem na mojej czaszce dzieje się coś dziwnego. Jedyne co mogło by to choć odrobinę zobrazować to porównanie do przetłuszczającej się i zmierzwionej do granic możliwości szczeciny, jak widać obraz jest dość abstrakcyjny. Chcąc moim włosom przywrócić upragniony stan pierwotny, szukałam dniami i nocami bez chwili wytchnienia  tej idealnej mikstury, dzięki której  ożyły by moje małe cebulki. I jest, jakiś czas temu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, kiedy odnalazłam skrzętnie skrywaną recepturę na idealną maseczkę do włosów, miód, jajko, olej i świat stał się piękniejszy.


SŁODKIE PONIEDZIAŁKI BABKA CYTRYNOWA

 Ludzie mają różne typy rąk wyróżniamy te które leczą, opadające, ze stali bądź waty. Mnie trafiły się ewidentnie te, które w magiczny sposób niszczą każdą kulturę  bakterii, która istnieje w drożdżach albo chociażby chciała się w nich wykluć. Po setkach prób i raz po raz wyciąganych z piekarnikach świeżutkich zakalcach, straciłam nadzieję na lepsze jutro i postanowiłam choćby na święta zaprzestać walki z tą być może biologiczna klątwa.Niczym zesłany z niebios anioł przyszła mi z pomocą moja ciocia, padło na piaskową babkę cytrynową dzięki której wreszcie nie czułam wewnętrznej żenady, że do kolejny raz napchałam do wielkanocnego koszyka kupę surowego, niejadalnego gniota.